Lyrics

Ah, oh, VNM, ej Gibbs, ten bit to, (co?), petarda, mordo, to bangla Jak w bikini kicające cycki Kim Kardashian Ja wchodzę do studia, na nim hit nagram tam Za to na moje solo beat za free dasz mi, man Ta, (ta), ale nie o tym jest przewijka Pytasz o plany na nowy rok? Ziom, jest ich kilka Od razu wpada do bani z tą chwilą taki jeden Zgubić kurwa, cztery kilo, albo siedem Nie byłem na urlopie dwa i pół roku, nadrobię to teraz Odłogiem pod parasolem leżę i wchodzę w ocean Plażowy ten melanż odjebię jak Elemer kiedyś Oman, czy Tajlandia, chuj wie, gdzie poniesie mnie dziś Plażowy playboy, nie jara mnie gameboy Ale zrobię parę setów na Nintendo I zrobię solo, kozackie rapery na nim będą Jarzy mi się japa, jakbym dostał na ryj blendą Zanim zejdę, ja ćwiczę wielokrotne odrodzenie Nie każdego roku byłem w niebie Choć w każdy rok wierzyłem, tak jak w siebie Na okrągło, wciąż bezpamiętnie nauczyłem pokory swoją przestrzeń Gardę trzymam, pokonując wieczną presję Kolejne dwanaście miesięcy będzie piękne To moja mantra po sam kres, zanim zejdę Ja ćwiczę wielokrotne odrodzenie Nie każdego roku byłem w niebie Choć w każdy rok wierzyłem, tak jak w siebie Na okrągło, wciąż bezpamiętnie nauczyłem pokory swoją przestrzeń Gardę trzymam, pokonując wieczną presję Kolejne dwanaście miesięcy będzie piękne To moja mantra po sam kres, zanim zejdę Ostatnie cztery lata miałem dziarki w zawieszeniu Bez zajawki nie ma dziarki jak bez carpe nie ma diemu (nie!) Ale na dziaranie mam zajawkę znów, człowieniu Zajebię sobie ze Street Fighter'a Blankę na ramieniu Do tego CDDN na łydzie Ostatnio szczęścia coraz więcej widzę i łapię tę sukę jak fredery DJ (Ała, ała), albo jak Gibbs za majka Jak ten nie wyjebie w rok pięciu albumów Pewnie się przetniemy gdzieś na fajkach Narka, bo mówię do problemów, (ta) Do 2020 mówię, "Ty jebany cwelu" Do 2021 mówię, "Mogłeś być lepszy" Do 2022 mówię, "Chodź się pieprzyć", niepotrzebne są lateksy W żyłach buzuje moja krew Bo na ten rok robię "wooo" jak RED "I making a killing", nie tylko "making a living" Dookoła siebie chcę widzieć jedynie pięknie uśmiechnięte te miny Bo mordko Zanim zejdę, ja ćwiczę wielokrotne odrodzenie Nie każdego roku byłem w niebie Choć w każdy rok wierzyłem, tak jak w siebie Na okrągło, wciąż bezpamiętnie nauczyłem pokory swoją przestrzeń Gardę trzymam, pokonując wieczną presję Kolejne dwanaście miesięcy będzie piękne To moja mantra po sam kres, zanim zejdę Ja ćwiczę wielokrotne odrodzenie Nie każdego roku byłem w niebie Choć w każdy rok wierzyłem, tak jak w siebie Na okrągło, wciąż bezpamiętnie nauczyłem pokory swoją przestrzeń Gardę trzymam, pokonując wieczną presję Kolejne dwanaście miesięcy będzie piękne To moja mantra po sam kres, zanim zejdę
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out